+ La'Fayette Rhoedden +
- Red \ Ruda / Fayette \ Wiewióra / Lawa \ Fajka (nie przepada) -
- Ziemia (główny) \ Ogień (poboczny) / Gildia Ziemi -
- Człowiek \ Smok / Kundel -
- 25 (fizycznie) \ 183 (mentalnie) -
- Ziemia (główny) \ Ogień (poboczny) / Gildia Ziemi -
- Człowiek \ Smok / Kundel -
- 25 (fizycznie) \ 183 (mentalnie) -
APARYCJA:
Bogowie obdarzyli ją hojnie w swej łaskawości, jeśliby tak przyjrzeć się z goła całej ognistej postaci. Lisy przy niej chowają swe rude ogony, blednąc z zazdrości o miedziany połysk. Niczym Nike pełna zwierzęcej finezji, często mylona z drapieżcami. Wykuta umiejętnie dłutem natury dla uciechy oka, wdziękami ujmująca. Ruchy ciała rodzą się w płynności, do szczętu przesączone subtelną nonszalancją. Idąc, wydaje się nie dotykać ziemi. Niskiego wzrostu stworzenie, mężczyznom jak dęby mocnym i rosłym do piersi sięgające zaledwie. Złudnie smagła, dająca pozory bezsilności. Śniada cera współgra brutalnie z helladzkimi, ostrymi rysami, zasnuta przez kaskady płomiennych, karbonwanych pukli. Ów pełzną po pysku niczym węże, oddając po części wiernie jej hulaszczy charakter. Chyże jak chart oczy patrzą na świat z nabytą przez lata nostalgią. Błyszczą siłą miażdżącą głupców, którą bezlitośnie okiełznała. Pożerają każdego kto odważy się weń spojrzeć zaszczutym magnetyzmem. Nie pozwalają zawrócić wzroku przeciętnemu człowiekowi. Chory rozsądek tli się lichą iskrą w odmętach czarnych plam jej źrenic, obleczonych zwodniczo w okowy złota. Nie będziesz z nich czytał jak ze stronic księgi, to mowa jej ciała powie ci najwięcej. Sarnie spojrzenie wyziera zawsze podstępnie, jakoby mglista łuna spod na połę zwartych powiek. Skryte za bujną opoką czarnych jak smoła, cholernie długich rzęs taksuje cię w poszukiwaniu utraconego sedna. Zagubionego gdzieś dawno sensu istnienia. Słowem, genetyczna zniewaga świata.
USPOSOBIENIE:
Z reguły uśmiechnięta w trącący cichą sugestią grymas nigdy nie powie, gdzie ją bodło, za to oszczędzi głosu i ośmieli się milczeć. Wolna od rasowych uprzedzeń, zażarcie broniąca się przed wszelakiej maści zmianami. Pała do nich nienawiścią tak wielce zaawansowaną, że aż czasami przerastającą dotychczasowe wyobrażenia zawiści. Pierwotnie powita z zamiłowaniem do ognia, nie cierpi być mokra ani na dłużej fizycznie łapać wodą jakiegokolwiek kontaktu. W związku z tym stara się unikać różnorakich zbiorników takich jak sadzawki czy strumyki i trzyma się bliżej zieleni. Żywi niesamowity respekt dla wszystkiego, co czyste i święte, stworzone przez patronów przyrody. Nie brzydzi się jednak grzechem ani rozpustą. Istota niebywale zmienna. Z reguły płocha, zdolna bać się łopoczących motylich skrzydełek, może przeistoczyć się w pragnącą ściągać skalpy dzikuskę. Wie, że świat zdominowany przez przepych nie jest przychylny dla tych, co używają innego pudru. Opływająca uległością wobec prostej płci. Stara się, aby wszystko wokół niej emanowało jak najlepszą energią, lecz w żyłach, pod opoką piersi serce tłoczy burzliwą krew, charakterystyczną dla hiszpańskich genów. Nawet najbardziej przytłaczające upokorzenie nie jest w stanie złamać ducha tej bestii. Lubi uciekać się do zasady dobro za dobro - zło za zło. W obliczu strachu staje się nieobliczalna i trudno nad nią zapanować. Postać silnie dominująca i nierychło gnąca karku pod rozkazem. Boleje nad cierpieniem boskiego dzieła. Ciepło oscylujące na łamach ulotnej osobowości. Dumna nie z pustej próżności lecz lecz dlatego że ma się czym szczycić. Żywot jej bowiem obfitował w zwycięskie podboje. Nie igraj z ogniem jej ducha, bo możesz się sparzyć. U schyłku swego istnienia jako obumarła, z gałęzi opadła ptaszyna, bez cienia żalu nad sobą odpłynie w niebyt.
TOWARZYSZ:
TOWARZYSZ:
Damrok. Ogier fryzyjski. Niegdyś dziko żyjący w ostępach leśnych, współcześnie wierny towarzysz i najlepszy przyjaciel Lawy. Pieszczotliwie nazywa go Mroczkiem. Razem dzielą już siedem lat, choć nie jest w stanie określić jakim wiekiem szczyci się dokładnie jej rumak. Wierzchowiec z bagażem doświadczeń, inteligenty lecz narowisty - współpracuje jedynie z silną i zdecydowaną ręką. Nie lubi cackania się i kręcenia nadto wokół jego postaci. La'Fayette nie próbuje go zmieniać, wystarcza jej jego bezgraniczne oddanie.
Witaj. - Za plecami kobiety dało się usłyszeć głęboki lekko zachrypnięty głos. - Nie boi się tutaj panienka tak sama spacerować? - Lekko się uśmiechnął, czekając aż kobieta się odwróci w jego stronę.
OdpowiedzUsuńDo tak pięknych kobiet owszem - Uśmiechnął się lekko, wpatrując się w jej odurzające oczy. - Jak tutaj trafiłaś?
OdpowiedzUsuńCzyżby? - Uniósł lekko brew uśmiechając się przy tym szelmowsko. - Nie obawiam się takowych kobiet. - Ruszył ku kobiecie, by minąć ją o cale i wyszeptać do ucha. - To one powinny obawiać się mnie. - Poprawił jedną ze swoich płyt i ruszył ku karczmie. - Masz chęć na coś mocniejszego? - Zerknął za towarzyszką.
OdpowiedzUsuń